5 Comments

Panie Jacku,

pisze Pan do osoby stającej przed decyzją zatrudnienia takiego specjalisty, a ja z wypiekami na twarzy czytam to z perspektywy osoby, która kiedyś za takiego specjalistę chciałaby być uważana.

Przekopywałam Internety wzdłuż i wszerz szukając rzetelnej, polskiej certyfikacji, która nie będzie "papierkiem za słuchanie webinaru" - bez skutku. Najlepsze co znalałam to 5-dniowe szkolenie realizowane przez Widzialni.org, ale cena chwilowo przytłacza.

Co do rynku zagranicznego, jestem w trakcie przechodzenia przez kurs Trusted Tester, który wychwalają ludzie z Kinaole - ale za to Pan o nim nawet nie wspomniał, co lekko mnie zdemotywowało. Wiem, że nie jest on wybitny (no cóż, za to darmowy), ale już jakieś pierwsze pojęcie o możliwym podejściu do testowania dostępności cyfrowej daje.

Jak na razie pozostają mi więc dalsze małoskalowe treningi audytowania dostępności (na własne potrzeby) podczas klasycznego testowania stron www, jakie wykonuję zawodowo. No i może wkrótce zdecyduję się na tych Widzialnych, ale chyba najpierw musiałabym mieć realną perspektywę tego, że ktoś takiego kursu ode mnie będzie oczekiwał i że ich "glejt" jakkolwiek będzie znaczący i rozpoznawalny w Polsce.

Pozdrawiam!

Expand full comment

Jacku, poruszyłeś temat, który mnie ostatnio dość mocno nurtuje. Pierwsze szkolenie/kurs z dostępności zrobiłem 10lat temu. Później jeszcze chyba ze 3, kończące się certyfikatami i po ostatnim już więcej nie widzę sensu. Lubię to, czytam, rozmawiam, stosuję w praktyce (to chyba jeden z najlepszych sposobów na zdobycie umiejętności) ale ostatnio zostałem spytany o potwierdzenie mojej wiedzy (zakładam, że już jakąś posiadam) i... właśnie. Czy certyfikat uzyskany po 3-dniowym szkoleniu robi z kogokolwiek specjalistę. Czy taki papierek (a właściwie jego cyfrowa postać) może być traktowany jako podstawa do określenia kogoś specjalistą? Tym bardziej, że sam mam kiepskie z tym doświadczenie, kiedy ktoś podpisujący się "Specjalista ..." wysyła mi raport z audytu wyglądający jak przepisany z jakiegoś automatu.

Może czas na jakiś "prawdziwy" certyfikat... (choć ciągle jakoś w tym sensu nie widzę)

Expand full comment