Dostępnik o zamawianiu audytu strony internetowej
A więc przyszedł ten moment, że w głowie pojawiła Ci się myśl, żeby zamówić audyt dostępności strony internetowej. A czy wiesz, czym jest taki audyt? Czy masz pewność, że dobrze wiesz, czego chcesz?
Audyt cyfrowej dostępności strony internetowej jest drogi. Wynika to przede wszystkim z tego, że jest bardzo czasochłonny. Wiem, bo czasem robię audyty, które zabierają mi mnóstwo godzin. Uważam, że często audyt w pełnej postaci jest zbędny lub wystarczy taki uproszczony. Czasem można go też odpuścić. Jednak różnych sytuacji jest tak dużo, że warto postawić sobie kilka zasadniczych pytań:
Po co właściwie mi potrzebny ten audyt?
Czy potrzebuję pełnego audytu, takiego uproszczonego, ogólnej oceny?
Co chcę mieć w ręku po zrealizowaniu zamówienia?
Od odpowiedzi na te pytania zależy, w którym kierunku pójdziesz dalej.
Czym jest audyt?
Wikipedia definiuje audyt następująco:
Audyt – niezależna ocena danej organizacji, systemu, procesu, projektu lub produktu. Przedmiot audytu jest badany pod względem zgodności z określonymi standardami, wzorcami, listami kontrolnymi, przepisami prawa, normami lub przepisami wewnętrznymi organizacji (polityki, procedury).
Zatem mamy niezależną ocenę produktu, w tym wypadku strony internetowej. Ta ocena powinna być oparta o jakieś konkretne narzędzia, na przykład o listę sprawdzającą, standard itp. Nie ma jedynie słusznego narzędzia, chociaż są rekomendowane, na przykład WCAG, załącznik do ustawy o dostępności cyfrowej, czy norma EN 301549. Dobór narzędzia zależy jednak od celu, bo nie zawsze warto strzelać z armaty do wróbla. A zatem - po co Ci ten audyt?
Po co potrzebujesz tego audytu?
Pokażę Ci teraz kilka sytuacji, w jakich pojawić się może w głowie pomysł na zamówienie audytu. Może odnajdziesz się w jednej z nich.
Mam starą stronę internetową, której prawie nikt już nie odwiedza. Ostatnia aktualizacja była z 5 lat temu. A do tego nie wiem, czy jest dostępna.
Ludzie zgłaszają mi problemy z moją stroną internetową. Może coś w tym jest i warto się temu lepiej przyjrzeć. Pieniędzy na razie nie wygrzebię.
Dopadła mnie konieczność opublikowania deklaracji dostępności, a ja nie mam pojęcia, czy strona jest zgodna z przepisami, czy też nie. Ratunku!
Wystarczy już tej archaicznej strony. Chcę mieć nowoczesną, zgodną ze standardami, dostępną i ładną. Poprawiać, czy zamówić nową?
Wreszcie dostaliśmy pieniądze na poprawienie strony internetowej. Wiem, że musi być dostępna, ale nie mam pojęcia czy teraz jest, czy też nie.
Realizujemy duży projekt, w którym budujemy system informatyczny do obsługi podatków lokalnych i podatników. Główny wykonawca zarzeka się, że wie wszystko, ale przecież każdy tak mówi, jak ma dostać parę baniek.
Może chcesz po prostu wiedzieć, jak jest. Może chcesz mieć materiał do podjęcia decyzji. Może chcesz mieć pewność prawną. Czasem masz pieniądze, a czasem nikt nie chce dać nawet złotówki. Od tych i pewnie także innych czynników, zależy czy warto zrobić audyt, czy nie. A zatem idźmy dalej.
Potrzebny mi audyt, czy coś innego?
Porządny audyt jest drogi, przynajmniej dla mnie:) Może zatem zacząć od rozwiązań tańszych.
Zacznę od pewnego banału, z którego wciąż niewiele osób zdaje sobie sprawę. Nie ma stron internetowych w pełni dostępnych. Po pierwsze - zawsze znajdą się użytkownicy o bardzo szczególnych potrzebach, których strona nie zaspokoi. Po drugie - strona jest żywa i jej zawartość się zmienia. Czasem raz na miesiąc, czasem raz dziennie, a czasem kilkadziesiąt razy na godzinę. Oznacza to, że przy każdej zmianie ktoś może popełnić błąd. I tu pojawia się kolejne pogrubienie: brak błędów nie oznacza dostępności, a pojawiające się błędy nie oznaczają braku dostępności. Brak błędów oznacza tylko tyle, że ktoś ich nie znalazł lub zignorował. Dlatego dobrze się zastanów, co właściwie chcesz stwierdzić. Bo jeżeli chcesz potwierdzić pełną zgodność z WCAG 2.1 poziom AA, to właśnie daję Ci gratisowo odpowiedź: nie jest zgodna.
Zrobiłem ten akapit z zastrzeżeniami, aby teraz spokojnie przejść dalej i zignorować go niemal całkowicie. Jeżeli bowiem po prostu chcesz wiedzieć ogólnie, jak jest z tą dostępnością, to zrób to samodzielnie. Użyj któregoś z darmowych narzędzi, na przykład Wave, Andi lub innego. Jeżeli wykryje sporo błędów, to jesteś w domu. Ze stroną są problemy. To daje podstawową wiedzę, co dalej robić. Jeżeli to stara i nikomu niepotrzebna strona, to ją skasuj. Zostaw wersję archiwalną u siebie, bo może kiedyś coś się okaże potrzebne. Nie znam takiego przypadku, ale może jednak jakieś chodzą po ludziach. Jeżeli chcesz wiedzieć, jak używać takich narzędzi, to Stefan Wajda opowie Ci o tym w tym filmie:
Gorzej jest, jeżeli taki własny test nie wykaże błędów, bo nadal niczego nie wiesz.
Kolejną możliwością do rozważenia jest ocena strony. To nie jest pełny audyt, tylko przegląd wykonany przez kogoś kompetentnego. W ramach takiego przeglądu możesz oczekiwać odpowiedzi na nurtujące Cię pytania. Doświadczony człowiek zrobi takie oszacowanie w ciągu 1 dnia roboczego, korzystając z zestawu narzędzi automatycznych połączonych z crawlerem. Przeklika się też przez kilkanaście stron najbardziej podejrzanych i da Ci odpowiedź. Przede wszystkim oceni, czy jest źle, czy bardzo źle. Czasem może też powiedzieć, że jest dobrze lub prawie, ale polscy audytorzy jakoś się boją to stwierdzać. Jednak masz teraz w ręku dodatkową informację, która może wpłynąć na decyzję. Tyle na pewno wystarczy, żeby coś wpisać w deklarację dostępności, odmówić przyjęcia produktu lub… zamówić pełny audyt.
Pełny audyt to już poważna rzecz. Powinien mieć własną metodykę. Ja oczywiście polecam WCAG-EM,ale może być inna, nawet stworzona wewnątrz organizacji. Ważne jest, żeby pozwalała na osiągnięcie celu.
Metodyka to nie wszystko. Musisz bowiem określić zakres badania, co ma duży wpływ na koszty. Możesz zamówić kompletny audyt, obejmujący wszystkie podstrony i wszystkie procesy. Jednak serdecznie odradzam coś takiego, bo audyt będzie kosztował nie dużo, ale kosmicznie dużo, a do tego będzie trwał długo. Być może tyle, że stanie się przestarzały. Dlatego badanie niemal zawsze odbywa się na pewnej próbce podstron. Tu jednak to Ty musisz wykonać pracę i zastanowić się, co ma się znaleźć w tej próbce. To Ty znasz swoją stronę najlepiej. Na końcu tekstu zaproponuję kilka gotowych rozwiązań, ale teraz przejdźmy do kolejnego pytania.
Co chcesz mieć w ręku na koniec audytu?
Raczej oczywiste jest, że efektem audytu powinien być jakiś dokument. Jeżeli o tym zapomnisz, to wykonawca zrobi audyt i nadal niczego się nie dowiesz, bo w zamówieniu nie było o tym mowy. A Twoje potrzeby zależą bardzo mocno od tego, co chcesz robić dalej. Ja tu dostrzegam następujące możliwości:
Ocena zgodności z WCAG. W takiej sytuacji musisz sobie zażyczyć raportu z tabelką, w której będą wszystkie kryteria i wskazanie, czy są spełnione, czy nie.
Rekomendacje do zmian. Tu potrzebna Ci będzie taka tabelka jak wyżej, ale z dodanymi rekomendacjami, jak te odnalezione błędy naprawić.
Ekspertyza, w której ktoś kompetentny opisze, czy dana strona jest ogólnie dostępna, czy też nie oraz co rekomenduje robić z nią dalej.
Optymalnym, a jednocześnie najdroższym jest rozwiązanie nr 2. Czasem zamówienia pełnego audytu z rekomendacjami nie unikniesz. Czasem jednak może wystarczyć ekspertyza, gdzie ktoś znający się podpowie, co robić dalej. Decyzja nadal pozostaje przy Tobie, ale znając nakład finansowy, czasowy i równolegle - wartość strony - decyzja stanie się o wiele łatwiejsza.
Rozwiązanie nr 1 ma sens tylko w 2 sytuacjach. Jeżeli jest potwierdzeniem, że zamówiony produkt spełnia wymagania dostępności oraz jako informacja, którą można dodać do deklaracji dostępności. Jest to zatem bardziej dupochron, niż cokolwiek innego.
Porady w punktach
Docieramy do końca, więc teraz konkretne podpowiedzi w punktach.
Zawsze na początku zrób przegląd na własną rękę. Narzędzia są i do tego proste. To pozwoli na sensowne ruszenie dalej.
Jeżeli nadal trudno Ci podjąć decyzję, poproś o ekspertyzę. Sformułuj pytania do ekspertyzy, na przykład: czy warto inwestować dalej w tę stronę? Ile może kosztować poprawienie tej strony? Czy wprowadzenie poprawek będzie trudne? Czy warto zamówić pełny audyt? Ekspert powinien umieć odpowiedzieć na takie pytania dość szybko, a taka ekspertyza to już klucz do ostatecznej decyzji.
Jeżeli ekspert stwierdzi, że inwestowanie w stronę nie ma sensu, to możesz ją skasować, zostawić w takim stanie, jak jest lub zrobić tylko poprawki, które nie wymagają ingerencji programisty, na przykład dodać teksty alternatywne do grafik i napisy do filmów.
Jeżeli zdecydujesz się, że jednak chcesz mieć od kogoś potwierdzenie stanu, możesz zamówić raport z audytu bez rekomendacji. Uprzedzam jednak, że nie będzie dużo tańszy, bo pracy przy audycie jest tyle samo i odpada tylko praca nad częścią raportu zawierającego rekomendacje.
Jeżeli zaś zdecydujesz się na pełny audyt i raport z rekomendacjami, to zadbaj o swoje interesy. Tylko dobrze zamówiony i wykonany audyt ma sens. Dlatego tu się nieco rozdrobnię.
Co wpisać w opis przedmiotu zamówienia?
1. Przedmiot zamówienia: audyt zgodności strony internetowej z WCAG 2.1 poziom AA. Pamiętaj, żeby wskazać konkretną wersję WCAG i konkretny poziom. To jest najbardziej bezpieczne podejście, bo ustawa o dostępności cyfrowej ma tylko prostą tabelkę, łatwą do dowolnej interpretacji. Możesz od razu wskazać link do polskiej wersji WCAG.
Produkt: raport z przeprowadzenia audytu zawierający tabelę z kryteriami sukcesu oraz informacją o ich spełnieniu lub nie, rekomendacje do poprawienia odnalezionych błędów, ogólna ocena poziomu dostępności ze wskazaniem kluczowych elementów do poprawy. (Możesz nawet zażyczyć sobie konkretnego formatu raportu, na przykład tego z WCAG-EM.
Zakres audytu: wskazanie adresu strony internetowej, minimalnej liczby podstron (na przykład 15), które możesz wskazać od razu lub uzgodnić z wykonawcą. Nie zostawiaj tu decyzji wykonawcy, bo może wybrać podstrony bez sensu, zwłaszcza jeżeli korzysta z kiepskiej metodyki.
Metodyka audytu: nie musisz wskazywać jej wprost, chociaż czasem warto, żeby porównywać wyniki. Możesz jednak zażądać wskazania metodyki, jaką będzie się posługiwał wykonawca. To zresztą będzie pierwszy test jego kompetencji.
Metody badawcze: badanie automatyczne, wspomagane i ręczne. Nigdy nie zostawiaj wykonawcy możliwości wyboru, bo partacze zrobią tylko automatyczne. To jest szybkie i tanie, ale zupełnie nie jest dobre. Mam na komputerze narzędzia, które w godzinę ogarniają stronę z kilku tysiącami podstron i dla mnie to jest dopiero początek.
Badanie z użytkownikami. Bardzo wartościowa część audytu, mogąca wnieść dużo do informacji o dostępności. Jeżeli wpiszesz to wprost do OPZ, to wskaż osoby z konkretnymi niepełnosprawnościami, żeby się nie okazało, że wykonawca weźmie panią Krysię z sekretariatu, bo nosi okulary. Miej też na uwadze, że to podniesie koszt audytu. Z czystym sumieniem mogę polecić stosowanie tego kawałka audytu tylko w dużych i skomplikowanych systemach.
Dokumentacja. Możesz sobie dodatkowo zażyczyć dokumentacji roboczej, chociaż to podniesie koszt, a najczęściej i tak z tego nie skorzystasz.
Doradztwo. Kiedyś usłyszałem od Adama, że wszyscy zamawiają audyty, a chcą doradztwa. Raport, nawet bardzo porządny, sam w sobie nie uczyni zmiany. Jeżeli chcesz budować lub poprawiać stronę internetową, to potrzebujesz fachowca. Możesz go mieć u siebie, co zdecydowanie rekomenduję. Jeżeli to jednak nie jest możliwe, dodaj do zamówienia przynajmniej kilka godzin wsparcia.
Kompetencje wykonawcy. Pozostaje jeszcze opisanie kompetencji wykonawcy, żeby go dobrze wybrać. Tu zawsze brakuje mi pomysłów, bo ja nie wiem, czym miałby się taki oferent wykazać. Liczba audytów nie mówi niczego o ich jakości. Zależność zresztą jest zazwyczaj odwrotna. Możesz chcieć, żeby audyt wykonywała osoba z certyfikatem potwierdzającym kwalifikacje, ale takich z polskimi chyba wciąż nie ma, a z zagranicznymi - garstka. Zostawię Cię z tym problemem w tym miejscu.
Chyba muszę pisać krótsze newslettery. Pewnie nikt nie czyta takich tasiemców do końca, a kosztują mnie mnóstwo czasu. Więc już na sam koniec - pamiętaj, żeby nie robić bezsensownych audytów, bo to marnowanie pieniędzy. A jeżeli już zamówisz, to zadbaj o swoje interesy.
Wieści o dostępności
19 lipca minęło 5 lat od opublikowania ustawy o zapewnianiu dostępności osobom ze szczególnymi potrzebami. Nawet nie zauważyłem, kiedy to minęło. A byłem w procesie powstawania ustawy i jej wdrażania od początku. Nie będę szczegółowo opisywał, co przyniosła ustawa, bo możesz doczytać w aktualnościach Ministerstwa Funduszy i Polityki regionalnej. Jest to jednak jakiś jubileusz i trudno tak całkiem go zignorować.
Jeżeli polujesz na otwarte webinary, to PFRON zaprasza 27 lipca na taki dotyczący dostępności w kulturze. Tu jest opis i link do formularza rejestracyjnego.
World Wide Web Consortium (W3C) po raz kolejny ogłasza termin opublikowania ostatecznej wersji WCAG 2.2. Ma się to wydarzyć w sierpniu, ale było już tyle terminów… Jeżeli to się wydarzy, to wypuszczę specjalny numer Dostępnika.
Znowu siedzę nad tematem sztucznej inteligencji i mam ochotę douczyć jakiś model. Skupiłbym się na cyfrowej dostępności i WCAG, bo jest to dla mnie temat najlepiej znany. Jeżeli chcesz mi w tym pomóc, to rzecz jest banalnie prosta. Tu znajdziesz najprostszy formularz w Twoim życiu. Tylko pole tekstowe z pytaniem i przycisk do wysłania. No dobrze… W sumie tak samo działa wyszukiwarka. Pytania mogą dotyczyć WCAG, dostępności stron internetowych, multimediów itp. Pytania mogą być proste, ale też skomplikowane. Ja będę przygotowywał odpowiedzi i tymi informacjami nakarmię jakiś konkretny model. To jak?
I to by było na tyle. Podobno to już ostatnie chłodne lato w moim życiu. Jeżeli lubisz słońce i upały, to życzę Ci ich, o ile będziesz przynajmniej 300 kilometrów ode mnie. Do następnego numeru Dostępnika. No i podziel się niem ze znajomymi i rodziną. To może być doskonały prezent dla dziadka lub na pierwszą komunię. Pa.