Dostępnik o wyborach i głosowaniu
Czy dostępność ma jakikolwiek związek z wyborami? Oczywiście że tak i to już od wielu lat. Za miesiąc mamy zarówno wybory parlamentarne, jak referendum, więc okazja do pisania jest dobra.
Od razu uprzedzam - nie będę pisał o polityce. Mam swoje poglądy, które zachowuję dla siebie i na pewno nie będę tu agitował. Jednak sam proces głosowania frapuje mnie od dawna, więc dzisiaj trochę wspomnień kombatanckich…
Wybory to kluczowy element demokratycznego społeczeństwa. Każdy obywatel, niezależnie od swojego stanu zdrowia czy niepełnosprawności, powinien mieć równy dostęp do procesu wyborczego. W Polsce, podobnie jak w wielu innych krajach, istnieją przepisy i inicjatywy mające na celu zapewnienie dostępności wyborów dla osób z niepełnosprawnościami. Jednak nie zawsze tak było.
Co oznacza dostępność wyborów?
Na wstępie warto zaznaczyć, że każda osoba z niepełnosprawnością ma prawo do głosowania w Polsce. Jest to zgodne z przepisami Kodeksu Wyborczego, który określa prawa i obowiązki wszystkich wyborców. Osoby z niepełnosprawnościami mają prawo do uzyskiwania pełnej informacji o wyborach, w tym o terminie wyborów, godzinach głosowania, właściwym okręgu wyborczym i obwodzie głosowania, a także o przystosowaniu lokali do potrzeb osób z niepełnosprawnościami.
To jest właśnie ten pierwszy etap dostępności - trzeba wiedzieć gdzie, kiedy i jak należy zagłosować. Dla śmieszków podpowiadam, że nie chodzi tu o to, na kogo, tylko w jaki sposób. Tutaj jest już całkiem nieźle, bo Państwowa Komisja Wyborcza publikuje wszystkie listy i inne informacje u siebie na stronie internetowej. Ma nawet zakładkę z tłumaczem języka migowego.
Jeżeli jednak cofniemy się o półtorej dekady, to sytuacja była zupełnie inna. Jedynym źródłem informacji były papierowe obwieszczenia wywieszane w niedostępnych architektonicznie budynkach.
Dostępne lokale wyborcze
Chodzi tu przede wszystkim o dostępność architektoniczną, chociaż zahacza to także o tę informacyjno-komunikacyjną. Jest nawet rozporządzenie z 2011 roku, które opisuje tę dostępność. Półtorej dekady temu tego nie było.
Głosowanie przez pełnomocnika
Coś się zaczęło zmieniać, gdy Piotr Pawłowski, nieżyjący już prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji zaproponował możliwość głosowania przez pełnomocnika. Sejm uchwalił taką ustawę, ale ja nie byłem zadowolony. Przecież głosowanie powinno być tajne, a ja mam się zrzec tego przywileju? Zacząłem więc szukać jakiegoś rozwiązania dla siebie.
Znalazłem kilka rozwiązań już wdrożonych na świecie i próbowałem tematem zainteresować Krajowe Biuro wyborcze. Nic z tego nie wyszło, bo KBW nie widziało problemu. Przecież można zagłosować przez pełnomocnika lub z pomocą osoby towarzyszącej. Na mój argument, że w ten sposób muszę ujawnić mój wybór słyszałem, że to jest przecież wolny wybór, a nie obowiązek. Muszę przyznać, że mnie trafiło i wtedy wpadłem na pomysł eksperymentu wyborczego.
Eksperyment wyborczy
Postanowiłem sprawdzić, czy osoba niewidoma może zagłosować w wyborach, ale tak w praktyce. Ułożyłem sobie scenariusz, przekopałem się przez przepisy i byłem gotów. Opowiedziałem o moim pomyśle Pawłowi Wdówikowi, który przekonał mnie, żebym nie robił tego sam. Dlatego opublikowałem zaproszenie do eksperymentu wyborczego na moim ówczesnym blogu i zaprosiłem innych. Okazja była dobra, bo zbliżały się wybory do Parlamentu Europejskiego.
Jeżeli sądzisz, że tzw. “społeczność” stanęła za mną, to Cię zawiodę. Spotykałem się z ogromną krytyką innych osób niewidomych, że jestem awanturnikiem i mam parcie na szkło. Na szczęście miałem też wsparcie, w tym przede wszystkim od Jarka Gniatkowskiego. Do eksperymentu zgłosiło się kilkanaście osób, ale szumu zrobiliśmy dostatecznie dużo.
Skracając - eksperyment wykazał, że komisja wyborcza nie ma żadnego pomysłu, jak zagłosować ma niewidomy wyborca, jeżeli przyjdzie sam. Tylko Jarek namówił przewodniczącego komisji, żeby mu przygotował ręcznie robiony szablon do głosowania. I to zadziałało. Ja i kilka innych osób złożyło skargi do Sądu Najwyższego, przy czym mi w pisaniu pomagał Adam Bodnar. SN odrzucił skargi, czego się spodziewałem, ale ze względów formalnych. No i potem się zaczęło.
Systemowe rozwiązanie
Pojawił się pomysł, żeby stworzyć ustawę o udogodnieniach dla niepełnosprawnych wyborców. Inicjatorem był poseł Sławomir Piechota i to właśnie z nim pracowałem w podkomisji. Potem - zamiast specusttawy- powstała nowelizacja Kodeksu wyborczego, a w nim nakładki z Braillem na karty do głosowania, większa liczba dostępnych lokali wyborczych, głosowanie korespondencyjne. Okazało się, że się da.
To nie jest moja zasługa, bo ja sam to mogę tylko się wkurzać. Na mojej drodze stanęli jednak ludzie, którzy podpowiadali, pomagali, podstawiali nogi. Bez nich tego wszystkiego by nie było.
Dlaczego nie wybory przez Internet?
Być może zastanawiasz się, dlaczego taki fan technologii nie postulował głosowania przez Internet. Na początku miałem taki pomysł. Jednak zniechęcił mnie do tego Piotr Waglowski, którego opinie bardzo szanuję. Pokazał mi raport Internet Society Poland dokładnie na ten temat. Raport pokazywał techniczne, społeczne i polityczne problemy z taką formą głosowania. Oczywiście głównie wskazywał na aspekty techniczne, czyli problemy z bezpieczeństwem, tajnością, możliwą ingerencją z zewnątrz. Mam jednak swoje własne powody, żeby nie zachęcać do pójścia tą drogą. Wybory są bardzo ważnym aktem demokratycznym. Głosowanie powinno się odbywać z namysłem. Bardzo mi się z tym kłóci wizja ziomeczka, który przypomina sobie w ostatniej chwili o wyborach i oddaje głos między jednym i drugim buchem.
Poza tym jakoś nikt się nie garnie do organizowania wyborów online. Półtorej dekady temu wskazywano na Estonię, jako przykład wdrożenia z sukcesem. Dzisiaj możemy nadal wskazywać na Estonię i na żaden inny kraj. Bodaj najbardziej zaawansowanym krajem jest w tej działce Szwajcaria, ale u nich też raczej daleko niż blisko.
Epilog
Jeszcze nie wszystko działa jak trzeba. Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich nadal organizuje monitoring lokali wyborczych i wciąż w 4 na 5 są uchybienia. Nadal też nie do końca jest rozwiązana sprawa głuchych, do których nie dociera przekaz wyborczy, a sama procedura głosowania jest utrudniona. Wykonaliśmy jednak ogromny postęp i to się liczy.
W tym Dostępniku podałem sporo nazwisk, chociaż nie wszystkie. Dodam zatem w tym miejscu jeszcze kilka, które wyłuskam z pamięci: Alek Waszkielewicz, Krzysztof Pater, Jolanta Kramarz, Jolanta Stefańska, Kazimierz Czaplicki, Irena Lipowicz, Wojciech Karpieszuk i oczywiście moja kochana Ewa. Przepraszam tych, którzy ulecieli z mojej pamięci.
Wieści o dostępności
Jeżeli jesteś już w tym miejscu, to mam dla Ciebie prezent. Przygotowałem specjalną wyszukiwarkę dostępności, która pomoże Ci szybko znaleźć odpowiedzi na trudne pytania. Wyszukiwarka korzysta z mechanizmów Google, ale źródła danych są starannie dobrane. Jeżeli zatem szukasz odpowiedzi na pytanie jaką wysokość mają mieć stopnie schodów w przedszkolu - sprawdź to tutaj. Będę też wdzięczny za uwagi, nawet te krytyczne. A może nawet przede wszystkim za takie.
Zrobiłem też pewne postanowienie. Nie będę specjalnie wyszukiwał informacji o konferencjach, szkoleniach, publikacjach. Okazuje się bowiem, że i tak umykają mi ważne rzeczy. Jeżeli zatem chcesz się tu znaleźć - napisz do mnie.
I to by było na tyle. Cieszę się chłodem i wciąż ładną pogodą. Pamiętaj o wyborach za miesiąc i wybieraj mądrze. To w końcu Twoje prawo.