Dostępnik o 100 audytach
Jak można zrobić 100 audytów dostępności stron internetowych w 2 dni? Uczciwie się nie da, ale...
W środę prowadziłem z Adamem Pietrasiewiczem webinar na temat normy EN 301549. Przy okazji Adam opowiedział o wspólnym projekcie Ministerstwa Cyfryzacji i firmy Certes. To krótkie zaproszenie do projektu rozpaliło chat spotkania. Pojawiły się pytania kto może wziąć udział, gdzie będą szkolenia, co oznaczają te certyfikaty ZSK. I jak to bywa - rozwątkowało się to jak koszulka kupiona na Temu. Pojawił się bowiem podwątek dotyczący potwierdzania kwalifikacji w robieniu audytów stron internetowych. Obecnie - przez brak potwierdzeń oficjalnych - stosuje się metodę na masę. Czyli zamawiający oczekuje, że wykonawca zrobił w ciągu ostatnich 3 lat x audytów. Nie pyta o jakość, bo niby jak? Stefan Wajda na chacie napisał, że może zrobić 100 audytów w 2 dni. Uznałem, że przesadza, bo mi to zajęłoby pewnie z tydzień.
O co chodzi z tymi audytami?
Pojęcie audytu jest nadużywane. Audyt powinien mieć metodykę i dokument porównawczy. Bez tego jest tylko przeglądem, oceną lub w ogóle ściemą. Nie ma jedynej słusznej metodyki. Ja preferuję WCAG-EM, a Stefan Wajda - RGAA. Grunt żeby była. Dokument, z którym porównuije się stan strony internetowej może być WCAG, EN 301549, Secqtion 508, a nawet załącznik do ustawy o dostępności cyfrowej stron internetowych i aplikacji mobilnych podmiotów publicznych. Ważne, żeby było się do czego odnosić.
Są na tym świecie ludzie, dla których pieniądze są wartością przeważającą nad uczciwością i pracowitością. Ci ludzie idą na skróty i oferują audyty wykonywane wyłącznie za pomocą narzędzi automatycznych. Widziałem takie rzeczy w raportach nawet bardzo poważanych instytucji. Pieniądz nie śmierdzi, a specjaliście trzeba byłoby zapłacić. Tyle że to nie jest żaden audyt oparty o jakąkolwiek metodykę. No chyba że metodyka to: wklepanie adresu strony do narzędzia, kliknięcie przycisku skanowania i przesłania raportu do klienta. Postanowiłem więc, że dam Ci oręż do ręki i nauczę, jak robić takie rzeczy samodzielnie, zamiast płacić komuś za frajer.
Zastrzeżenia
To nie jest audyt dostępności, tylko skan strony internetowej, który pozwala na znalezienie części błędów.
Narzędzia automatyczne mogą wykryć tylko część błędów o charakterze technicznym. Automat sprawdzi, czy grafika ma tekst alternatywny, ale nawet najgłupszy nie wzbudzi wątpliwości.
Narzędzie, o którym wspomniał Stefan, a ja opiszę dalej, jest po angielsku. O ile przy obsłudze to nie jest problem, to do czytania raportu jakiś poziom B1 by się przydał.
Zaczynamy
Na początek napiszę wreszcie, co to za narzędzie. Otóż jest to Purple A11y z singapurskiej agencji rządowej do spraw dostępności. Możesz poczytać o tym, co w środku, ale to będzie ciekawe raczej dla osób obeznanych z automatyzacją testów. Ja jedynie wspomnę, że za wykrywanie błędów odpowiadają Axe-Core i Vera PDF. Bo PA może skanować także pliki PDF.
Pobierz pasującą Ci wersję. Są takie pod Windows i MacOS. Jest nawet wersja prznośna. Zainstaluj, co może trochę potrwać Plik instalacyjny i zależności to dość dużypakiet. A potem uruchom.
Jak używać?
To jest tak proste, że chyba nie da się prościej. W pole URL wpisz adres strony internetowej, a potem kliknij na przycisk Scan. Teraz trzeba tylko poczekać. Możesz przy tym obserwować postęp, bo Purple A11y cały czas informuje, co robi. A na koniec wyświetli przycisk do wyświetlenia raportu.
Kształt tego raportu jest trochę nietypowy. Pokazuje bowiem tylko kilka najbardziej zabałaganionych podstron oraz błędy podzielone na te, które koniecznie trzeba poprawić, takie które warto poprawić i takie, co trzeba sprawdzić samodzielnie. Tu moja podpowiedź, jak czytać niektóre z informacji. Jeżeli liczba wystąpień konkretnego błędu jest równa lub bliska liczbie badanych stron, to możesz spokojnie założyć, że problem jest z szablonem. Poprawienie szablonu zlikwiduje problemy wszędzie.
To jest raport dla Ciebie, żeby zrobić pierwszy rzut oka na problemy. Jednak w folderze z raportami znajdziesz komplet informacji. Wszystko jest zapisane w plikach JSON, a podsumowanie na stronę lub kilka jest w pliku PDF. W tym folderze znajdziesz też zrzuty ekranu z zaznaczonymi błędami.
Trochę ustawień
Domyśle ustawienia aplikacji mogą Ci w zupełności wystarczyć. Możesz jednak trochę pogrzebać w ustawieniach.
Liczba podstron. Domyślnie aplikacja skanuje 100 podstron. Ta liczba jest wyświetlana na ekranie głównym “capped at 100 pages”. Możesz tam kliknąć i zmienić tę liczbę.
Jeżeli klikniesz “Advanced scan options”, to pojawią się kolejne ustawienia. Jako pierwsze jest “Scan type”, gdzie możesz zmienić tryb skanowania. Zazwyczaj domyślne “website crawl” jest najlepsze. Możesz jednak zmienić na “Sitemap crawl”, a także “Custom flow”. To są opcje dla nieco bardziej zaawansowanych użytkowników.
Następne ustawienie dotyczy tego, jaką wielkość ekranu ma badać aplikacja. Domyślnie jest to “desktop”, czyli przeglądarka na komputerze. Warto jednak przestawić też na “mobile”, żeby przeskanować także mobilne wersje strony. Zdziwisz się, jak często błędy są zupełnie inne. A jeżeli chcesz, to wybierz “specific device” i wtedy pojawi się lista kilkudziesięciu konkretnych urządzeń - od smartfonów po tablety i od Apple do Blackberry.
Dalej możesz wybrać, czy mają być skanowane strony internetowe, pliki PDF, czy może jedne i drugie. Takie ustawienie może się czasem bardzo przydać.
Include screenshots oznacza, że aplikacja będzie robiła zrzuty ekranu. To jest bardzo przydatna funkcja, ale dość mocno wydłuża czas skanowania i generuje masę dużych plików. Decyzja zależy tylko do Ciebie.
Ostatnim ustawieniem, na jakie chcę zwrócić Twoją uwagę, jest “Allow subdomains for scans”. Jeżeli jest zaznaczona, to zmiana poddomeny nie powstrzyma aplikacji przed skanowaniem. Wyłączenie sprawi, że tylko podstrony we wskazanej domenie będą skanowane. Najprościej mówiąc - subdomena to ten ciąg znaków przed domeną i oddzielone kropką. Na przykład domeną jest substack.com, a dostepnik.substack.com to subdomena.
Tyle Ci na początek wystarczy. Pozostałe ustawienia dotyczą bardziej wydajności, rozwiązywania problemów itp.
Czy to oznacza, że audyt nie będzie potrzebny? Oczywiście, że nie. Tyle że teraz możesz ocenić stan strony internetowej na własnym biurku. A im mniej będziesz mieć do czynienia z naciągaczami, tym dla Ciebie zdrowiej. No i Purple A11y może służyć do monitorowania strony w regularnych odstępach. Możesz wykrywać, komu nie chce się dodawać tekstów alternatywnych lub stosuje nagłówki w tekstach w sposób losowy. A wreszcie - kto wrzuca na stronę internetową skany dokumentów, zamiast czegoś dostępnego. Powodzenia w samodzielnym zarządzaniu dostępnością.
Wieści o dostępności
Na początek pilna wiadomość, bo już w czwartek będzie można wziąć udział w webinarze na temat dostępnych wydarzeń plenerowych. Jedną z prelegentek będzie Ania Czapnik, moja osobista przyjaciółka z Rabki-Zdroju. To właśnie Ania i Janusz Olszyński zadbali o nagrania z AutomaticA11y.
Może nie do wszystkich dotarła ta informacja, więc się dzielę. Justyna Mańkowska z Fundacji Katarynka zaczęła publikowanie swojego newslettera i to także na platformie Substack. Tematem przewodnim jest to, by każdy czuł się dobrze w kulturze, w tym także osoby w kryzysie psychicznym. Tu możesz przeczytać i zasubskrybować newsletter.
Po wakacjach zapowiada się wysyp wydarzeń dostępnościowych. Ja już zapisuję w kalendarzu i wygląda na to, że będę jeździł do Poznania, Krakowa, IOpola i pewnie gdzieś jeszcze. Bd tu dawał znać, jeżeli ktoś będzie chciał się ze mną spotkać.
Na warszawskiej uczelni WIT będą uruchomione 2 nowe kierunki studiów podyplomowych: koordynator dostępności i zarządzanie cyfrową dostępnością. W obu jestem w pewnym stopniu zaangażowany i będę prowadził zajęcia.
Kto mnie zna osobiście, wie jak lubię kawę. Teraz mam kłopot, bo mogę ją pić dopiero po południu, zamiast rano. Podobno gryzie się z amfetaminą:) Jeżeli lubisz Dostępnik, to możesz mi teraz zafundować kawę. Robię to bardziej dlatego, żeby sprawdzić, czy czytasz do końca i czy chcesz się jakoś odwdzięczyć. Nie wymyśliłem innej formy, ale chętnie przyjmę sugestie.
I to by było na tyle. Za kilka dni jadę z Ewą na Kos i będziemy się tam wygrzewać przy basenie, popijać drinki i cieszyć się sobą. Potem wracam i znowu biorę się do pracy. Zapomniałbym, a to przecież ważne. Tegoroczny czerwiec był najcieplejszy od wielu lat. Tylko dlaczego pożary muszą trawić Bułgarię i Północną Macedonię, zamiast Kremla? Niezbadane są działania Pana.